Firmy ubezpieczeniowe w naszym kraju mają ostatnio bardzo złe notowania. Pomiata nimi ekipa rządowa, pomiatają parlamentarzyści, a i zwykli ludzie z ulicy nie szczędzą gorzkich wyrzutów. Można by zapytać: za jakie grzechy to wszystko? Rzecz w tym, że tych grzechów zebrało się sporo.
Pycha – grzech, który lubię najbardziej
Powyższa cytata, którą wypowiada niezrównany Al Pacino w tytułowej roli adwokata diabła dotyczy wypisz, wymaluj naszych ubezpieczycieli. Jak bowiem inaczej można wytłumaczyć ich przekonanie, że orzecznictwo Sądu Najwyższego będzie sobie funkcjonować w innym świecie, zupełnie nie ich dotykając. Żale i jęki jakie rozległy się przy wprowadzeniu wytycznych dotyczących likwidacji szkód komunikacyjnych były tym bardziej niezrozumiałe, że nie chodziło przecież o żadne nowe obowiązki, a tylko o te, które wynikają ze znanych od dziesięcioleci orzeczeń Sądu Najwyższego i poglądów doktryny. Czy katastroficzne wizję roztaczane w mediach należy rozumieć tak, że do tej pory ubezpieczyciele nie przestrzegali prawa?
Ale to nie koniec zmian jakie idą z Komisji Nadzoru. Wytycznymi zakończą się pewnie wysłane kilka miesięcy temu do publicznej wiadomości rekomendacje dotyczące wypłaty zadośćuczynień z ubezpieczeń OC – komunikacyjnych. Czy wtedy znowu podniosą się jęki i płacze ubezpieczycieli, że oto nagle osobówki muszą być przez nich płacone tak jak to wynika z orzeczeń sądowych, tj. średnio cztery razy wyżej niż obecnie?
Pazerność – czyli żądza pieniądza
Ubezpieczyciele nie prowadzą działalności charytatywnej, to oczywiste. Muszą zarabiać, a zarabiają jeśli wydają mniej niż otrzymują. Walka o zatrzymanie w firmie każdego grosza nie wynika jednak wcale z kiepskiej sytuacji finansowej ubezpieczycieli. To często firmy o świetnej kondycji i doskonale zarabiających kadrach potrafią w każdej szkodzie komunikacyjnej z OC szukać przyczynienia i na jego podstawie potrącić klientowi 50% odszkodowania. Potrafią wbrew logice i wytycznym KNF zawalczyć o jeden dzień najmu pojazdu zastępczego wychodząc z założenia, że te zaoszczędzone 150 zł to przysłowiowy grosz, którzy wypełni ich trzos. Potrafią klientowi udowodnić, że w czasie naprawy używając pojazdu zastępczego zaoszczędził na oponkach, na płynie hamulcowym, na wodzie w chłodnicy i na innych jeszcze materiałach czy częściach eksploatacyjnych, co stanowi oczywistą podstawę do potrącenia 20% z faktury za najem. Chyba też tylko pazernością można wytłumaczyć gnębienie sprawców otarć na marketowym parkingach, którzy to albo tego nie zauważyli, albo nie mieli czasu zaczekać na właściciela pojazdu i oddalili się, co zdaniem ubezpieczycieli w pełni uzasadnia regres z tytułu ucieczki z miejsca zdarzenia.
Rozrzutność – czyli to inni mają krwawić
Tymczasem oszczędność w samej firmie ubezpieczeniowej jest tylko pustym frazesem. Likwidator szkód potrafi trzy razy jechać 100 km do jednego głupiego zderzaka w celu zrobienia powtórnych oględzin i następnej fotki. Wszystko po to żeby zaoszczędzić na odszkodowaniu dumne 100 zł. Więcej, w ślad za tym likwidatorem jedzie lotna brygada, której zadaniem jest sprawdzić czy przypadkiem likwidator nie mógł ściąć odszkodowania o dalsze 50 zł.
W akwizycji zamiast płacić przyzwoitą prowizję dużej ilości drobnych agentów ubezpieczalnie wolą płacić nieprzyzwoicie wysoka prowizję agenckim czapom, których jedyną rolą jest koordynowanie kierunku spływu produkcji w miejsca gdzie prowizja jest najwyższa, zaś termin rozliczenia składki najdłuższy.
W życiówce jak tylko uda się dopaść „leszcza” na ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy to liczba różnego rodzaju kosztów naliczanych naiwnie zawierającym ubezpieczenie przekracza kilkanaście. Efekt zaś tego jest taki, że w tempie błyskawicznym znika 90% jego dwuletniej składki, reszta zaś jest inwestowana z efektem godnym bystrości umysłu studenta pierwszego roku ekonomii. Nic zatem dziwnego, że ogólny poziom kosztów administracyjnych w polskich firmach ubezpieczeniowych jest jednym z najwyższych w Europie.
Idą zmiany
Jak powiedział klasyk „jeśli nie w odpowiedniej chwili nie uchwycisz zmiany za rękę, to wkrótce zmiana chwyci cię za gardło”. Nowa ekipa szykująca się do objęcia stanowisk w KNF zapewne szybko uzupełni powyższą listę innymi jeszcze występkami ubezpieczycieli. Pewnie też będzie chciała się szybko wykazać udowadniając nieudolność poprzednikom. Prawne podstawy funkcjonowania zakładów ubezpieczeń zapewne ulegną dalszemu zaostrzeniu w kierunku ochrony praw konsumentów i poszkodowanych. Ubezpieczyciel narodowy prawdopodobnie zabierze innym ubezpieczalniom cały sektor budżetowy. Jest to więc chyba ostatni moment na przemyślenie strategii na najbliższe lata. Może by tak oprzeć ją na uczciwości, oszczędności i otwartości? Może i to żart, a może i nie!
Dodaj komentarz