Egzamin z dnia 26-ego listopada 2024 do zbyt udanych nie należał. Na około 270 osób startujących naliczyłem ca 40 ocen pozytywnych. Jest lepiej niż w poprzednich kilku edycjach, lecz dużo gorzej niż w poprzednich latach. Jedno zdaje się być już pewne – czasy łatwego egzaminu brokerskiego mamy już za sobą! Kalkulacje pod tytułem: „pod koniec roku zawsze jest łatwiej” sprawdziły się raczej średnio. Umiarkowany był również poziom tego egzaminu. Niestety nie obyło się bez wpadek. Ale o tym po kolej.
Pierwszą dość zabawną wpadka było pytanie nr 64 dotyczące ubezpieczeń morskich (zestaw nr I). Pytanie jest dość lakoniczne i brzmi: „Dyspasza to:”. Odpowiedź D (ostatnia) jest oczywiście niepoprawna bo „dokument potwierdzający uprawnienia dyspaszera do wykonywania swoich działań” to jakaś bzdura, gdyż dyspaszer musi być wpisany na listę dyspaszerów, którą prowadzi Prezes Krajowej Izby Gospodarczej i legitymuje go tenże wpis oraz zlecenie od armatora. Odpowiedź C zawiera za to definicje awarii wspólnej z art 250 § 1 kodeksu morskiego. „Awarię wspólną stanowią nadzwyczajne poświęcenia lub wydatki poniesione rozmyślnie i rozsądnie w celu ratowania statku, ładunku na nim przewożonego oraz frachtu ze wspólnego dla nich niebezpieczeństwa”. Odpowiedź A (wezwanie do zapłaty kosztów awarii wspólnej) też jest nieprawdziwa, gdyż dyspasza stanowi jedynie opinię rzeczoznawcy. Wprawdzie na podstawie tej opinii możliwe jest wytoczenie powództwa i wezwanie do zapłaty, ale dyspasza takim wezwaniem co do zasady nie jest. Pozostaje nam zatem jedna jedyna odpowiedź (z resztą zaznaczona w kluczu jako prawidłowa) to jest odpowiedź B. W odpowiedzi B czytamy, że dyspasza to „rozliczenie strat powstałych wskutek awarii statku”. Tak właśnie – awarii statku! Wynika z tego, że ktoś pomylił awarię (typu „wydmuchanie uszczelki pod głowicą silnika”) jakiegoś „starego kapcia” w rodzaju „rudowęglowca Sołdek” z mającą dwa i pół tysiąca lat instytucją „awarii wspólnej”. Trudno to ująć w którejkolwiek z kategorii pomyłek. Nie przypuszczam by mógł takową zrobić ktoś mający choćby mgliste pojęcie o ubezpieczeniach. Obstawiam błąd (lub swobodną twórczość) praktykanta przy przepisywaniu pytań do arkusza.
Drugie wadliwe pytanie znajdujemy pod numerem 74. Chodzi o kodeksowe prawo do odstąpienia od umowy ubezpieczenia. Wśród odpowiedzi znajdujemy po kolei trzy niepoprawne to jest A, B i C. Nie możemy żadnej z nich zaakceptować, gdyż rezerwują one prawo do odstąpienia kolejno: jedynie konsumentowi, jedynie osobie fizycznej albo jedynie podmiotowi nie będącemu przedsiębiorcą. Prawidłową ma być zatem (zaznaczona w kluczu) odpowiedź D. Czytamy w niej że prawo to przysługuje „zarówno ubezpieczającym będącym osobami fizycznymi, jak i ubezpieczającym będącym jednostkami organizacyjnymi”. Niestety odpowiedź ta jest błędna. Nie chodzi nawet o to, że kodeks cywilny wspomina jedynie o przedsiębiorcach (7 dni) i o nie-przedsiębiorcach (30 dni). Problem polega na tym, że jednostki organizacyjne nie mogą odstąpić od umowy, gdyż nie mają pod tym względem samodzielności. Czym jest jednostka organizacyjna? Ponieważ kodeks cywilny milczy na ten temat (występuje w nim wprawdzie jednostka organizacyjna nieposiadająca osobowości prawnej, ale jest to szczególny typ jednostki organizacyjnej i do niej jeszcze wrócimy), musimy sięgnąć do „Encyklopedii zarządzania”. Tam znajdujemy hasło jednostka organizacyjna – „Pojęcie jednostka organizacyjna jest ściśle związane z strukturą organizacyjną firmy, której istotą są zależności (relacje) pomiędzy właśnie jednostkami organizacyjnymi (Nalepka A., 2001)”. Jednostką organizacyjną jest zatem: stanowisko organizacyjne, sekcja, pracownia, dział, stanowisko robocze, wydział, pion czy służba. Jednostka organizacyjna to zatem niesamodzielna pod względem uprawnienia do dokonywania czynności prawnych w sferze ubezpieczeń część przedsiębiorstwa. Nawet gdyby uznać sformułowanie „jednostka organizacyjna” za skrót myślowy od pojęcia: „jednostka organizacyjna nieposiadająca osobowości prawnej” wcale nie jest lepiej. Co bowiem mają takie podmioty jak wspólnota mieszkaniowa, spółka jawna, czy komandytowa z kodeksową konstrukcją odstąpienia od ubezpieczenia, w której to prawo przyznaje się zarówno przedsiębiorcom, jak i podmiotom nie będącym przedsiębiorcami (co do zasady są to konsumenci, ale nie zawsze). Pewnie pytanie układał filolog, albo inżynier – tylko co im do kodeksu cywilnego?
Pytanie nr 75 jest… jakby to ujęła młodzież „epickie” (nie jest to podobno nic brzydkiego). Brzmi ono następująco: „Ubezpieczony w ramach działalności koasekuracyjnej zawiera stosunek prawny z:”. Tutaj kwestia odpowiedzi ma drugorzędne znaczenie (w kluczu jest B, że z zakładem ubezpieczeń). Tu problemem jest nie jest odpowiedź, lecz samo pytanie. Po pierwsze o jaką „działalność koasekuracyjną” może chodzić? Mamy działalność dystrybucyjną, ubezpieczeniową i reasekuracyjną, ale nie ma działalności koasekuracyjnej. Owszem, przy dobrej woli możemy uznać, że chodzi o umowę zawartą w systemie koasekuracji. Zgodnie z ustawą jest to (art 3 pkt 16 ustawy o działalności ubezpieczeniowej) „umowa ubezpieczenia, na podstawie której co najmniej dwa zakłady ubezpieczeń, działając w porozumieniu, zobowiązują się do spełnienia określonego świadczenia w przypadku wystąpienia zdarzenia losowego przewidzianego w umowie”. Jednak drugi problem jest dużo poważniejszy – otóż czytamy, że „Ubezpieczony […] zawiera stosunek prawny”. Nie chodzi mi nawet o to, że stosunek prawny się „nawiązuje” czy „kreuje”. Zawiera się zaś umowę. Problemem jest pojecie „ubezpieczony” – otóż ubezpieczony nigdy nie jest stroną umowy ubezpieczenia. Ubezpieczony nic nie zawiera, nic nie nawiązuje i nic nie kreuje, a tym bardziej umowy koasekuracji. Taka umowa jest zawierana na jego rachunek przez ubezpieczającego. Tożsamość ubezpieczonego nie jest nawet konieczna dla bytu umowy ubezpieczenia. Jest to błąd absolutnie kardynalny i niewybaczalny.
Czwarta wpadka dotknęła mnie osobiście. Chodzi o pytanie nr 46, które brzmi: „Umowe ubezpieczenia na życie można zawrzeć zgodnie z Kodeksem Cywilnym:” i tu oczywista jest odpowiedź „na okaziciela”. Pytanie jest poprawne, zaś odpowiedź oczywista. Problemem są jednak pytania z poprzednich edycji. W nich to twórca pytań testowych twierdził, że „możliwość zawarcia umowy ubezpieczenia na okaziciela dotyczy umowy ubezpieczenia: na wypadek śmierci” (patrz test z 25.09.2018). Pamiętam to pytanie doskonale, gdyż pomagałem pisać od niego odwołanie. Jednemu z moich słuchaczy brakowało jednego punktu, a była to dla niego sprawa utrzymania stanowiska pracy. Zaznaczył, że taka możliwość dotyczy umowy ubezpieczenia „na życie”. Uzasadnialiśmy to brzmieniem kodeksu cywilnego. Jak kamień w wodę. Odpowiedź KNF była odmowna i człowiek nie został brokerem! Można zrozumieć, że ktoś popełnia błędy, ale brak honoru i uczciwości by się do nich przyznać źle o nim świadczy. Bo jak powiedział klasyk: „człowiek może być niski, byleby nie był mały”
Dodaj komentarz